Dziś 4 czerwca.
Od 12 lat obchodzony jako Dzień Wolności i Praw Obywatelskich.
To rocznica pierwszych po wojnie częściowo wolnych wyborów do Sejmu i wolnych wyborów do Senatu zarządzonych na mocy uchwały Rady Państwa.
Wówczas jeszcze wyborów do Sejmu i Senatu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Pamiętam plakaty z Gary Cooperem z filmu "W samo południe" zachęcające do udziału w głosowaniu.
Jak stwierdził Sejm RP w uchwale z 24 maja 2013 r. było to symboliczne zwycięstwo kolejnych pokoleń Polaków, którzy nigdy nie pogodzili się ze zniewoleniem.
Było to zwycięstwo „Solidarności”, przeciwko której w grudniu 1981 r. władza wysłała czołgi, chcąc siłą złamać narodowego ducha wolności.
Warto o tym pamiętać.
Co ciekawe, w 2019 r. Sejm podjął próbę ustanowienia tego święta w formie ustawy, jednak Rada Ministrów zaopiniowała wówczas ten pomysł negatywnie stwierdzając, iż "święta państwowe powinny być ustanawiane dla uczczenia wydarzeń wyjątkowych w historii państwa, takich jak odzyskanie niepodległości w 1918 r. czy przyjęcie pierwszej w Europie konstytucji w 1791 r. Postulowane święto nie znajduje pełnego uzasadnienia, również ze względu na to, że nie może być traktowane jako data odzyskania pełnej suwerenności".
Forma formą, ale święto jest.
Warto o nim pamiętać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.